Krzyk wydobywa się z samego dna trzewi
Niesłyszalny dzisiaj rozdziera wciąż serce
Kilkadziesiąt lat
Szklana bańka wspomnień unosi się wolno
W przestrzeni mojego ja
A w niej ona
Mała dziewczynka krzyczy
Chce być usłyszana
Ale ściany są zamknięte
Szkło czasu nie przepuszcza żadnego dźwięku
Pozostawiam ją dalej bez pocieszenia
Dlaczego więc szukam wciąż wyjścia? Ja czy ona?
Ściany i czas scementowały samotność
Chcę ją uwolnić, oswobodzić siebie
Wyrwać się czasom, by żyć tu i teraz