Spowici mrokiem czasu, owych dni minionych i przyszłości,
której może nie być, zatrzymujemy się w pół-bycie,
jakby zatrzaśnięci między przed i potem. Gdzie jest
teraz? Owo ulotne nic, które składa się na nasze życie,
gdzie jest?
Jak piasek przesypuje się przez palce, tak nasze teraz
umyka w czerń nocy. Krzyk rozdziera mroczną pustkę,
szukamy siebie, niewidzialni, nie-teraźniejsi, nie-istniejący,
odarci z życia, które zakrył czas. Jak odnaleźć siebie,
utwierdzić się w bycie? U-obecnić?
Odpowiedź niknie w ciszy gwiazd. Krew dudni w żyłach. Jestem.